„Beethoven” jest tak znanym filmem, że nie ma sensu opowiadać jego fabuły, chciałam więc skupić się na odtwórcy głównej roli. I tu niespodzianka: pojawiły się nieoczekiwane schody w postaci aż trzech wersji zdarzeń i pozafilmowych losów psa.
Pierwsza z nich głosi, że psa szkoliła wdowa po Busterze Keatonie, Eleanor. Pies miał naprawdę na imię Beethoven. Napisy końcowe wymieniające trenerów pracujących przy filmie od razu tej wersji zaprzeczają.
Druga wersja dotyczy Chrisa (bo tak miał na imię odtwórca roli Beethovena). Zagrał w dwóch pierwszych filmach serii. W chwili kręcenia filmu miał dwa lata i ważył ponad 90 kg. Jego trenerem, a zarazem opiekunem był Karl Lewis Miller, który trenował zwierzęta również do innych filmów, takich jak „Cujo” (gdzie bohaterem jest również bernardyn), „K-9”, „Babe – świnka z klasą” i wielu innych. I tutaj nawet dane trenera są nieścisłe, bowiem mówi się też o Teresie Miller. Chris miał na spokojnej emeryturze na farmie dożyć aż 12 lat, co jak na psy tej rasy byłoby wynikiem powyżej średnie, a Teresa Miller powiedziała, że podobała mu się długa emerytura pełna „lenistwa, wesołości i kręcenia się po domu”. Ponadto osiem psów pełniło rolę kaskaderów i dublerów, a szesnaście szczeniąt różnych rozmiarów zostało wykorzystanych do przedstawienia Beethovena od maleńkiego szczeniaka aż po kolejne stadia rozwoju młodego psa.
W trzeciej wersji Beethoven zmarł tragicznie i nie zdążył nawet wziąć udziału w nagraniu reklamy zachęcającej do obejrzenia filmu. Filmowcy oczywiście mieli sprawę tuszować ze względów promocyjnych, jednak gdyby ta wersja była prawdziwa, ten sam pies nie mógłby już zagrać w drugiej części.
Biorąc pod uwagę powyższe wersje wydarzeń i nieścisłości, trudno uwierzyć, że w przyszłym roku będziemy obchodzić dopiero 30. rocznicę jego powstania. Mówię „dopiero”, ponieważ zamęt wokół postaci głównego bohatera jest naprawdę dziwny, a pamiętajmy, że nie mówimy o filmie z początku XX w., gdzie brak informacji byłby bardziej zrozumiały chociażby ze względu na odległość czasową, jednak lata 90.?
Sprawdzając napisy końcowe (tzw. „tyłówkę” mówiąc językiem filmowym) przekonujemy się, że pies miał na imię Chris (nie zostają wymienione inne zwierzęta, a w filmie oprócz psów widzimy też koty i papugi), zaś głównym trenerem był Karl Lewis Miller, a Teresa Ann Miller jest jedną z osób asystujących trenerom podczas pracy. Na pewno nie ma tam Eleonory Keaton, a więc z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że najbliższa prawdy jest wersja nr 2. Dlaczego jednak pies nie zagrał w kolejnych częściach? Może był starszy niż podają źródła, może odniósł kontuzję i został wcześniej wycofany z pracy…możliwości jest kilka.
Jedno, co można stwierdzić na pewno to to, że sceny przemocy wobec zwierząt były markowane przy użyciu zwierząt animatronicznych, czyli mechanicznych (całego psa oraz jego głowy). Dzięki sztucznej głowie możliwe było sterowanie mimiką psa, np. wtedy gdy przewraca oczami, albo mdleje na widok strzykawki. Upada zaś za niego…mężczyzna w stroju psa bernardyna (jest on na drugim planie w nieostrym ujęciu).
Kiedy Beethoven pije z akwarium, psu pozwolono pić przez około dwie sekundy, a trenerzy byli blisko kamery na wypadek, gdyby pies znalazł się zbyt blisko ryby. American Humane Association było obecne na planie przez cały czas kręcenia. Przed filmowaniem monitorowało też szkolenie i przygotowanie psów do sztuczek, które musiały opanować. Amerykańskie Stowarzyszenie Weterynaryjne było tak zdenerwowane przedstawieniem weterynarza jako czarnego charakteru, że napisali list protestacyjny do Jacka Valentiego, szefa Motion Picture Association of America.
Gdy psi olbrzym jest ciągnięty na chwytaku, metalowy drążek był przymocowany do specjalnej obroży dla psa. Obroża miała 5 cm szerokości i była pokryta sztucznym futrem, dopasowanym do futra psa, aby chwytak nie wywierał nacisku na jego szyję. Trzymał go trener, dublując zarazem aktora.
W scenie w laboratorium Sparky, Jack Russell terier, przyjaciel Beethovena zostaje podniesiony przez jednego z przestępców za kark. Aby to osiągnąć, trener przećwiczył z aktorem scenę używając zabawkowego psa, zanim użył prawdziwego. Pies grający Sparky’ego był uwarunkowany do trzymania go za kark, ale przyznaję, że mimo to nie lubię tej sceny.
Kiedy dr Varnick przybywa do domu Newtona, aby zainscenizować fałszywy atak psa na siebie samego, rozmazuje sztuczną krew na nosie Beethovena i na własnej ręce. W tym celu zastosowano nieszkodliwy, nietoksyczny makijaż. W scenie fałszywego ataku psa trener był dublerem aktora i po prostu bawił się z bernardynem.
Podczas filmowania pies przyjmował jedzenie tylko na sygnał swojego trenera.
Film został nakręcony głównie w południowej części Pasadeny, jednak scena, w której Harvey i Vernon ścigają psy, została nakręcona na zapleczu studia filmowego.
Według mnie, najsłabszym ogniwem filmu jest obsada ludzka, a zwłaszcza Charles Grodin w roli pana Newtona. Jest bardzo sztuczny i wydaje się spięty. Szkoda, że nie dokonano innego wyboru podczas castingu, ponieważ o rolę ubiegali się między innymi Steve Martin i Tom Hanks i z pewnością poradziliby sobie z nią znacznie lepiej. Oczywiście film korzysta z ogranej komediowej formuły: pedantyczny mężczyzna i nieokrzesany, wielki pies (podobnie było w filmach „Turner i Hooch” i „K-9”), co oczywiście powoduje masę konfliktów i śmiesznych perypetii, jednak na tle zwierząt ludzie wypadają słabo. W końcu to pies jest tu gwiazdą. W 2010 r. Beethoven został wybrany ulubionym psem filmowym.