Wiem, że dla niektórych zabrzmi to jak herezja, ale nie przepadam za kinem Davida Lyncha (ale podoba mi się jego konsekwentnie utrzymywana fryzura). Mało tego, nierzadko zdarzało mi się usnąć w trakcie jego filmu z nudów ;-) i mało który byłam w stanie dokończyć. Lubię z pewnością „Głowę do wycierania”, a „Co zrobił Jack?” obejrzałam z dwóch powodów: po pierwsze gra tu małpka, po drugie – jest to bardzo krótki metraż, obawy o znudzenie akcją więc w tym przypadku nie miały miejsca.
Rozmowa reżysera (w roli detektywa) z małpką (w tej roli Jack Cruz) zostaje przeprowadzona w ogranej na wszystkie możliwe strony konwencji kina gangsterskiego, filmu noir. Czarno-białe zdjęcia i obecność kawy przywodzą mi na myśl film Jima Jarmuscha pt. „Kawa i papierosy”, opierający się na niespiesznych, często absurdalnych dialogach. Tutaj zwierzę jest przesłuchiwane w związku z zarzutem popełnienia morderstwa w afekcie, a także dwuznacznej relacji z kurą o jakże oryginalnym imieniu Tototaboon, w której, jak twierdzi Jack, jest szaleńczo zakochany. Film dopełnia absurdalna, musicalowa wstawka małpy śpiewającej piosenkę miłosną. Przebrana w garnitur wygląda niczym amerykański gangster z czasów działalności Ala Capone. Jeśli jednak czytacie bloga wystarczająco długo, to zapewne domyślacie się, do czego teraz nawiążę: tak, nie lubię takiego przebierania zwierząt i moim zdaniem „naga” małpa byłaby w tej sytuacji znacznie bardziej naturalna. A przebrana małpa? Czy ma udawać człowieka? Dlaczego w takim razie nie zastąpił jej człowiek? Czy ma to być śmieszne? I czy naprawdę w XXI wieku śmieszy nas przebieranie zwierzęcia tak blisko z nami spokrewnionego? Mnie zdecydowanie nie, od razu wyobrażam sobie, jak niewygodnie (i zbyt gorąco) musi być zwierzęciu w takim kostiumie. Do mnie to nie przemawia, a w scenie, w której Jack śpiewa, wyciągnięta ręka i jego natchniona twarz okolona bokobrodami przypominają mi w niepokojący sposób Adama Mickiewicza…Mało tego, na dłoniach ma skórzane rękawiczki, tak, jak gdyby chciano ukryć jak najwięcej jego zwierzęcych cech.
Warto natomiast przyjrzeć się bliżej gatunkowi małpki. Jest to najczęściej obecnie występująca w filmach kapucynka, małpa szerokonosa. Ogółem wyróżniamy: kapucynkę białoczelną, kapucynkę czarno-białą i czubatą. Występujący w filmie Jack Cruz jest kapucynką czarno-białą (inaczej zwaną właściwą), o ludzkiej mimice i w tym przypadku animowanych, wąskich ustach. W filmie mimika małpki jest jednak znacznie mniej ekspresyjna niż można by oczekiwać z uwagi na jej podobieństwo do nas oraz liczbę mięśni twarzy.
Kapucynki czarno-białe w naturze żyją m.in. na Kostaryce i w innych miejscach Ameryki Środkowej. Stada liczą do 40 osobników, a małpki większość życia spędzają ukryte w koronach drzew. Podobnie jak inne małpy, są długowieczne (30 lat), i żywią się owocami, liśćmi, pąkami, drobnymi ssakami, ptakami i jajami. Są niewielkich rozmiarów i ważą do 4 kg, a więc są lżejsze od niejednego kota.
Kapucynki słyną (obok szympansów) z używania narzędzi i wielkiej inteligencji (stąd chętnie się po nie sięga na planach filmowych): potrafią przenosić kamień z miejsca na miejsce i używać go jako młotka do rozbijania orzechów. Jest to umiejętność, której młode uczy się poprzez baczną obserwację ruchów swojej matki.
Film z pewnością spodoba się wielbicielom Lyncha, mnie „nie powalił”. Warto wspomnieć, że pojawia się w nim również biała kura, której rola kończy się wraz z ucieczką poza kadr.
Co ciekawe i godne podkreślenia, Jack Cruz zostaje wymieniony w czołówce przed reżyserem, który zresztą użyczył mu swojego głosu. Kura pojawia się w obsadzie jako trzecia (za nią jest jeszcze kelnerka) i podobnie jak kapucynka (a raczej „kapucynek”) gra siebie („as herself).
Comments