top of page

🎬 Kot (1971)

Zaktualizowano: 1 lut 2023



Francusko-włoski dramat w reżyserii Pierre’a Graniera-Deferre’a (oparty na książce Georges'a Simenona pod tym samym tytułem) to przejmująca historia „trójkąta”: w starzejące się małżeństwo Clémence, eks-akrobatki i Juliena, emerytowanego zecera, wkracza kot. A raczej zostaje znaleziony i przyniesiony przez mężczyznę. I chociaż kobieta deklaruje, że nie ma wobec niego wrogich zamiarów, szybko orientujemy się w sytuacji – mąż coraz bardziej się od niej oddala, całą miłość i uwagę przelewając na zwierzę, które odwzajemnia jego uczucie. Żona, co tu dużo mówić, gderliwa i odpychająca, zmagająca się z alkoholizmem, na który do tej pory mąż patrzył przez palce, coraz bardziej go irytuje. Ją zaś irytuje kot wpuszczany do ich sypialni, z którym mąż śpi. Jednak Clémence to również postać tragiczna – wypadek przerwał jej cyrkową karierę. W jego wyniku kuleje, a proces nieubłaganego starzenia się wywołuje w niej poczucie frustracji. Choruje także na serce. Dosłownie i w przenośni. Miłość, która połączyła parę za młodu, gdzieś uleciała i mury za którymi ukryli się małżonkowie, wydają się coraz wyższe. W przeciwieństwie do tych wyburzanych wokół nich – ich sielska ulica, z miłym dla oka widokiem z okna, którym się kiedyś zachwycali, jest teraz jednym wielkim placem budowy, który unaocznia rozpad związku.


Jest to dramat oparty na sile spojrzeń, braku komunikacji werbalnej, gestach – doskonale zagrany. Kot Juliena to pręgowany (o marmurkowym wzorze na futrze) niemy świadek toczącej się między ludźmi walki, w której kobieta nie cofnie się przed niczym, by okazać mężowi swoją zazdrość i by zwrócić choć na moment jego uwagę. Nawet za cenę nie odzywania się do niej do końca życia, bo do tego w końcu doprowadza. Zwierzę staje się tutaj katalizatorem ostatniego aktu tego małżeńskiego dramatu i obiektem nieskrywanej nienawiści kobiety. Niewinny i bezbronny, z góry skazany jest na porażkę, mimo starań mężczyzny by go ochronić.


Poza kotem Juliena, w filmie zobaczymy sześć innych kotów, siedzących na rusztowaniu na placu budowy. Samotny mężczyzna, tęskniący za swoim kotem (co się z nim stało, nie zdradzę) przygląda im się ze smutkiem.


Film jest kameralną, nostalgiczną opowieścią o utraconej miłości i marzeniach, a dopełnia go dyskretna, delikatna ścieżka dźwiękowa. Stawia pytanie o to, gdzie są granice tego, co można wybaczyć? Jest to obraz o wielkiej samotności pomimo mieszkania z drugim człowiekiem pod jednym dachem. Scena, w której Julien zapisuje na kartce zdanie: „Powinnaś pójść do lekarza” (bo tak teraz porozumiewa się z żoną) i moment, w którym patrzy na puste posłanko kota, równocześnie mnąc w ręku kartkę, mówi wszystko o tym, co dzieje się pomiędzy parą. Słusznie zatem zarówno Gabin, jak i Signoret zostali uhonorowani za swoje role Srebrnymi Niedźwiedziami na 21. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Berlinale.




bottom of page