top of page

🎬 Mój przyjaciel Hachiko (2009)

Zaktualizowano: 12 cze 2021


„Mój przyjaciel Hachiko”(ang. Hachi: A Dog's Tale) w reżyserii Lasse Hallströma to film oparty na prawdziwej historii, o której może nie wszyscy słyszeli, dlatego ją przypomnę: Hachiko był psem rasy akita inu, Urodził się 10 listopada 1923 w Ōdate, mieście na wyspie Honsiu w Japonii, w prefekturze…Akita. W 1924 roku trafił do domu profesora Hidesaburō Ueno, który wykładał na Wydziale Rolnictwa Uniwersytetu w Tokio. Pies codziennie odprowadzał swojego pana na stację Shibuya, kiedy ten jechał do pracy i czekał na niego, gdy wracał. Niestety, ich szczęście nie trwało długo – już w maju 1925 r. profesor zmarł nagle w miejscu pracy w wyniku krwotoku mózgowego. Hachiko codziennie przez 11 kolejnych lat czekał na niego na stacji o godzinie, w której powinien wrócić…Zmarł 8 marca 1935 r. w wieku niecałych 12 lat.


W 2011 r. naukowcom udało się ustalić, co było powodem śmierci psa. Okazało się, że cierpiał on na terminalny nowotwór i filariozę związaną z występowaniem pasożytów. Bardzo smutna historia. Na wielu zdjęciach widać, że pies jest coraz bardziej brudny i zaniedbany, chociaż prawdopodobnie był na stacji dokarmiany, a część obsługi kolei robiło sobie z nim zdjęcia. Na szczęście zachowało się sporo wizerunków wiernego i nie tracącego nadziei Hachiego.


W Japonii po dziś dzień pies jest bardzo sławny. Rozsławił go były student profesora, który interesował się rasą akita inu i od rodziny profesora uzyskał informacje na temat jego niezwykłej historii. Psu postawiono pomniki (w tym jeden za jego życia). W 1994 r. za pośrednictwem radia słuchaczom udało się usłyszeć fragment archiwalnego nagrania ze szczekaniem Hachiko. Wydano o nim również książkę dla dzieci, jest więc dobrem narodowym Japonii, o którym pamięć nie zginęła, ponieważ każdego roku obchodzi się tam święto na jego cześć.


Omawiany film jest remake’iem filmu z 1987 r. pt. „Hachikō Monogatari”. To ,co mi w nim przeszkadza, to właśnie zmiana lokacji i szczegółów historii, z pewnością więc sięgnę dla porównania po wersję oryginalną, nakręconą przez Japończyków. W amerykańskiej wersji opiekuna psa gra Richard Gere, który dostał tę rolę z uwagi na swoją wiedzę i fascynację japońską kulturą.


Producentka filmu, Vicki Shigekuni Wong, znała opowieść o psie, a dodatkowo miała kiedyś psa rasy shiba inu i nazwała go Hachi, co ma oznaczać szczęśliwą…ósemkę. Przekonała więc innego producenta, Paula Masona, że warto przybliżyć historię Hachiko amerykańskim widzom. Co ciekawe, szczeniaka zagrał pies rasy shiba inu, który bardzo przypomina akitę, jest od niej jednak mniejszy.

Skupiono się na przekazaniu głębokiej więzi między psem, a mężczyzną, której nie zakończyła nawet śmierć. Film miał też pokazywać, jak silnych i zbliżonych do naszych emocji doświadczają psy.


W postać Hachiko wcieliły się w filmie w sumie cztery psy (trzy akity inu i jeden shiba inu), w tym rodzeństwo Chico i Layla, które miało wtedy po 2 lata. Zagrali oni młodego psa, zaś w Hachiko u schyłku życia wcielił się czteroletni Forrest.

Psy pochodziły z firmy wypożyczającej zwierzęta do filmów o nazwie Boone’s Animals For Hollywood, która ściśle współpracuje z American Humane Association monitorującym sceny z udziałem zwierząt. Trenerom trudność sprawiał fakt, iż akity słyną ze swojej niezależności i uporu, niełatwo je więc do czegoś namówić. Mimo tego, że nie pracowali wcześniej z tą rasą, udało im się jednak tak je poprowadzić, aby uzyskać na planie pożądany efekt.


Film stara się uchwycić psi punkt widzenia. Są to sceny, kiedy pies przez szczeble klatki ogląda pracowników lotniska, patrzy przez szpary w komórce, leży w ogrodzie, przebywa w sypialni. Twórcy starali się również odtworzyć kolory, w jakich Hachi ogląda świat, stąd te fragmenty są szaro-niebieskie (również po to, by odróżnić je od wzroku innych postaci).


W filmie pojawiają się też inne psy (np. biały pudel Lucky), skunks oraz mieszkająca w księgarni kotka o imieniu Antonia, która daje Hachiemu nauczkę, pacając go łapką. Kiedy pies jest na zewnątrz, widzimy go z kolei z jej punktu widzenia.


Widzimy kilka ujęć, kiedy pies ma dyskomfort: spada z klatką z wózka bagażowego, jest upychany do plecaka, trzymany w komórce (czarnym charakterem jest tu postać żony profesora, która nie znając litości każe tam zamykać psa). Wiemy jednak, że film był monitorowany i zwierzęta nie odniosły uszczerbku na zdrowiu.


Polecam „Mojego przyjaciela Hachiko”, gdyż jest to film bardzo wzruszający, skupiony na odczuciach psa i na pewno miłośnikom czworonogów przypadnie on do gustu.




bottom of page