Dzisiaj o filmie mało znanym, a wartym poświęcenia kilku słów z uwagi na pojawiające się tam dość licznie zwierzęta. Krótkometrażowy, czarno-biały film telewizyjny dla dzieci pt. „Nicponie” powstał w roku 1973 na podstawie powieści „Papuga pana profesora” autorstwa Stanisławy Fleszarowej-Muskat. Reżyserką i autorką scenariusza jest Leokadia Migielska, zdjęcia to dzieło Czesława Świrty, a muzykę skomponował Jerzy Maksymiuk. W obsadzie dorosłej znaleźli się Jan Ciecierski w roli profesora, Janusz Kłosiński w roli groźnego dozorcy Kowalczyka oraz Maria Ciesielska jako mama dwójki rodzeństwa: Joli i Romka.
Film powstał w Wytwórni Filmów Oświatowych w Łodzi i tam też znajdują się lokacje w nim wykorzystane: okolice dzisiejszego Ronda Lotników Lwowskich i ulicy Gagarina oraz ulica Lniana na Teofilowie. Plan filmowy jest zresztą na tyle uniwersalny, że podczas oglądania filmu po raz pierwszy założyłam, że miejscem akcji jest moja rodzinna Warszawa. Takich blokowisk jak to przedstawione w filmie mamy przecież w kraju niezliczoną ilość.
„Nicpoń”,.. cóż to za ładne, zapomniane dziś słowo…pamiętacie pingwina Nicponia, bohatera „Małego pingwina Pik-Poka”? Film opowiada o jednym wydarzeniu z życia dzieci bawiących się na typowym, osiedlowym podwórku lat 70. W czasie gry w piłkę, podczas wykonywania rzutu karnego, jeden z chłopców niechcący wybija szybę jednemu z mieszkańców. Dzieci powodowane wyrzutami sumienia obmyślają plan odkupienia stłuczonego szkła. W tym celu trzeba jednak najpierw zdobyć pieniądze…Od wspomnianego dozorcy Jola uzyskuje informację, że koszt zakupu szyby zdecydował się pokryć mieszkający w tym samym bloku profesor. Przedsiębiorcza i dbająca świetnie o swoje interesy Jola proponuje chłopcom następujący układ:w zamian za zabranie jej do cyrku wyjawi, kto zapłacił za szybę i komu należy zwrócić pieniądze.
Wspomniana Jola to wszędobylska, rezolutna, niepozbawiona uroku mała dziewczynka, która wszędzie targa ze sobą kocięta, które urodziła w koszyku ich kotka. Pozwala im stawiać pierwsze kroki na trawie, ale też upycha jednego z nic w kieszonce fartuszka i wraz z nim puszcza się w pogoń za starszymi od siebie chłopcami, którzy oczywiście chcą się jej pozbyć. Dziewczynka planuje znaleźć kociakom dobre domy, proponuje więc jednego z nich dozorcy, ten jednak nie przejawia zainteresowania. Oprócz kotów Jola i Romek mają w domu owczarka niemieckiego, którego Jola z trudem jest w stanie utrzymać na smyczy, mimo to się nie poddaje i uparcie razem z nim ściga „bandę” brata.
Wizyta skruszonych dzieci u profesora ukazuje kolejne zwierzę, jego papugę Klemensa, która na widok kociaka przyniesionego przez Jolę ucieka z mieszkania. Pojawia się więc kolejny problem do rozwiązania…
Film ogląda się dobrze, chociaż z dzisiejszej perspektywy trąci on oczywiście myszką, ma jednak dzięki temu urok czasów, które już bezpowrotnie minęły. Jedyny zarzut można mieć co do upychania kociąt po kieszeniach. Film, jak na film wytwórni oświatowej przystało, musi mieć wydźwięk edukacyjny: chłopcy poczuwają się do zwrócenia profesorowi pieniędzy, podkreślona zostaje również rola współpracy w odpokutowaniu win.
Comments