top of page

🎬 O psie, który wrócił do domu (2019)

Zaktualizowano: 12 cze 2021


„O psie, który wrócił do domu” (ang. A Dog’s Way Home) to film dla młodzieży (w Polsce kategoria wiekowa to 13+), który pozytywnie mnie zaskoczył. Spodziewałam się kolejnego, tendencyjnego filmu dla młodych widzów z płytkim przesłaniem, albo wręcz szkodliwym, jeśli chodzi o późniejszy stosunek widza do zwierząt, jak to niestety bardzo często się zdarza, o czym pewnie będzie jeszcze kiedyś okazja opowiedzieć.


Tymczasem fabuła, która już nieraz była przez kino eksploatowana, i to z powodzeniem (pies pokonuje „szmat drogi” żeby odnaleźć swojego człowieka, np. „Lassie” czy „Niezwykła podróż”) tutaj oferuje nam coś więcej. Mianowicie film pełen jest empatii do zwierząt, co widać też na poziomie produkcji, o czym za chwilę. Posiada też głębsze przesłanie: widzimy oto rzadkość w filmach dla dzieci (a może i w kinie w ogóle), a więc wolontariuszy poszukujących w ruinach bezdomnych psów i kotów. Pojawia się czarny charakter w postaci bezdusznego dewelopera, który chce wyburzyć teren nie bacząc na to, czy znajdują się na nim zwierzęta. Ostatecznie dobro wygrywa ze złem, w końcu to film dla dzieci.

W obrazie tym pojawia się też wątek szyty na miarę XXI wieku: oto myśliwi, którzy zabili pumę (i jednocześnie pozbawili jej kociaka matki) robią sobie selfie ze zwłokami zwierzęcia. Brzmi znajomo? W mediach społecznościowych roi się od tego typu ohydnej praktyki. Jest to jednak scena zaaranżowana w sposób nie narzucający się, ale mam nadzieję oddziałujący na młodego widza, empatyzującego ze zwierzętami.


Przechodząc w końcu do tytułowego bohatera (a raczej bohaterki): śledzimy losy suczki o imieniu Bella. Po stracie matki i rodzeństwa (zostali wyłapani i przewiezieni do schroniska), malucha wychowała kotka, stąd wielki sentyment psiaka do kotów (również tych dużych w rodzaju pumy). Zresztą suczka, idąc w ślady swojej przybranej kociej mamy (przepiękny kot!), pomaga potem wspomnianej osieroconej pumie. Pieska adoptuje Lucas, jeden z wolontariuszy. Niestety, mieszka w Denver w stanie Colorado, a panują tam bezduszne przepisy: ponieważ Bella zdaniem urzędników przypomina pitbulla (tak naprawdę to „siódma woda po kisielu”), trzymanie takiego psa jest tam niedozwolone i Bella zostaje zabrana do schroniska. Chłopak się nie poddaje i odzyskuje psa, ale musi go wywieźć z miasta. Wraz z matką planuje przeprowadzkę do innej lokalizacji, byle tylko móc być z ukochanym zwierzakiem. Bella rzeczywiście trafia do znajomych rodziny (gdzie poznaje papugę kakadu). Niestety, nie rozumie sytuacji, w jakiej się znalazła i ucieka, wyruszając w sześciusetkilometrową drogę z powrotem do Lucasa. Po drodze przeżywa oczywiście masę przygód, spotyka inne psy, wilki, lisa, królika, ryby, młodą pumę (którą nazywa „Wielką Kicią”). W filmie pojawia się też wiewiórka.


To, co najbardziej podoba mi się w tym filmie to to, że narratorką jest suczka. Słyszymy jej myśli, naiwny tok myślenia, śledzimy na bieżąco wszystkie emocje (film świetnie ukazuje wyczulenie psa na cudze stany emocjonalne). Bella ciągle opowiada sobie o Lucasie, śni o nim i to on pozwala jej przetrwać trudne chwile. Pojawiają się również ujęcia z punktu widzenia psa, a więc jest on tu podmiotem, a nie przedmiotem, co bardzo cieszy.


Kolejna rzecz, która przypadła mi do gustu to to, że młoda puma (ale również orzeł, pies i wilki w niektórych scenach) są wygenerowane komputerowo, aby nie narażać prawdziwych zwierząt na stres czy niebezpieczeństwo. Brawo, oby więcej takich twórców, którzy myślą o bezpieczeństwie wszystkich swoich aktorów, również tych czworonożnych.


Wreszcie ostatni duży plus: w napisach końcowych zostają wymienieni niektórzy psi aktorzy i ich prawdziwe imiona. Szkoda, że nie poznajemy imion innych zwierząt (kotów!), ale i tak jest to duży postęp i nadal rzadko spotykana praktyka. Przy filmie pracowało ogółem ośmiu trenerów.


Na końcu filmu pojawia się deklaracja, że podczas produkcji filmu nie ucierpiało żadne zwierzę, a sceny z ich udziałem były monitorowane przez Animal Humane. Jak można przeczytać na stronie organizacji, obecnie monitoruje ona 70% filmów i programów z udziałem zwierząt (a więc nie 100%), co stanowi rocznie 2000 produkcji.


Podsumowując – bardzo polecam ten film. Na pewno można znaleźć produkcje o podobnej tematyce na wyższym poziomie, jednak z uwagi na powyższe składowe, jako widz (i zarazem osoba interesująca się dobrostanem zwierząt) jestem usatysfakcjonowana. A pies jest uroczy.




bottom of page