top of page

🎬 Przez łzy do szczęścia (1939)

Zaktualizowano: 11 cze 2021


Film wyreżyserowany przez Jana Fethke to jedna z ostatnich polskich produkcji zrealizowanych przed wybuchem II wojny światowej. Z ciekawego wstępu wyemitowanego przed filmem w stacji Kino Polska od pracowników Filmoteki Narodowej można się było dowiedzieć, że jest to zarazem jedyny polski film międzywojenny zrekonstruowany w całości i to na podstawie aż czterech kopii różnych jego fragmentów. Jego atutem jest doborowa obsada, składająca się z ówczesnych gwiazd naszego kina: Mieczysławy Ćwiklińskiej, Franciszka Brodniewicza, Stanisława Sielańskiego (specjalizującego się zwłaszcza w rolach lokajów) i Józefa Orwida. Zdecydowana większość dzieci pojawiających się w tej opowieści o domu dziecka (który miał siedzibę w Miedzeszynie pod Warszawą) to jego prawdziwi mieszkańcy. Kilkoro maluchów to aktorzy z teatru dla dzieci Tymoteusza Artyma.


Motywy zwierzęce występujące w filmie to kaczka, kura i biały koń zaprzęgnięty do bryczki. „Ozdobą” biblioteczki są trzy wypchane ptaki, które są dość częstym motywem spotykanym w starych filmach. Najważniejszym zwierzęcym bohaterem jest tu jednak bernardyn o imieniu Ciapek, który dotrzymuje dzieciom towarzystwa.


Zwierzę w rzeczywistości nazywało się Dżek i było „prywatnym psem” Tymoteusza Artyma. Pies pojawia się w kilku scenach (jest szorowany w balii, dzieci przyprowadzają go do swojego doktora z zawiniętą łapą, a on zaleca mu lekarstwo na apetyt). Maluchy z troską pytają: „Czy Ciapek nam nie umrze”? Razem z nimi bawi się też w jeziorze.


Bernardynowi podaje się również lek na wielkiej łyżce. Sceny te oczywiście mają bawić ówczesnego widza, z dzisiejszej perspektywy i dla oka wyczulonego na mowę ciała zwierząt bezdyskusyjne jest to, że pies stresuje się otaczającą go zgrają hałaśliwych dzieci, które w dodatku zmuszają go do kąpieli i do przyjęcia leku, a żadne zwierzę nie lubi być przytrzymywane na siłę (a tutaj pies jest ciągle dotykany przez wiele rączek naraz). Ciapek (czyli Dżek) jest jednak łagodny, a więc cierpi w milczeniu.


Dobór rasy był z pewnością podyktowany między innymi łagodnym charakterem psa, a jak pamiętamy, bernardyny dość często pojawiają się w filmach (wystarczy wspomnieć serię o przygodach Beethovena, disneyowskiego „Barry’ego. Psa z przełęczy Świętego Bernarda” czy „Cujo”, chociaż w tym ostatnim filmie pies jest „czarnym charakterem”, zresztą nie ze swojej winy). Jeśli chodzi o produkcje znacznie wcześniejsze, to bernardyn pojawia się też w polskim „Złodzieju i dziewczynce” z 1923 r. w reżyserii Franciszka Zyndrama-Much





bottom of page