top of page

🎬 Rasa (2006)

Zaktualizowano: 12 cze 2021


Horrorów, w których antagonistą jest zwierzę (lub całe ich stado) nie brakuje i przyznam, że mimo iż są to z reguły filmy klasy B, chętnie po nie sięgam. Dlaczego? Być może dlatego, że zwykle to człowiek jest opresyjny wobec zwierząt, kiedy więc sytuacja się odwraca – robi się ciekawie. Takie nadzieje pokładałam też w filmie „Rasa” (ang. The Breed), którego producentem był Wes Craven, twórca słynnego „Krzyku” i „Koszmaru z ulicy Wiązów”. Na ostateczny kształt filmu miał jednak oczywiście wpływ jego reżyser, a był nim debiutujący Nicholas Mastandrea, były asystent Cravena.


Jest to z pewnością mocno przeciętny film, posługujący się konwencją, którą znamy już na pamięć: wyspa odcięta od świata, wakacje, grupa szalonych młodych, beztroskich ludzi (chociaż mamy tutaj i głos rozsądku w postaci studenta weterynarii), i zagrożenie, przed którym dosłownie nie ma gdzie się schować. Nie może oczywiście zabraknąć samochodu, który w krytycznym momencie nie chce odpalić. A jednak film oglądało mi się całkiem dobrze. Być może wpływ na to miała moja miłość do owczarków niemieckich, a może sam pomysł, aby to zwierzęta przejęły kontrolę nad wyspą, a ludzie przekonali się, jak to jest być intruzem? Można się zgodzić ze stwierdzeniem innego recenzenta, że w filmie najlepiej zagrały psy, bo w przeciwieństwie do aktorów zachowują się naturalnie. W jednej z recenzji przeczytałam, że „nie należą do żadnej konkretnej rasy” co wprawiło mnie w osłupienie. Przecież mamy tutaj silną reprezentację długowłosych owczarków niemieckich (oraz szczenię), owczarki belgijskie malinois, a ponadto jednego rottweilera.


Z punktu widzenia miłośnika zwierząt kluczowa jest informacja o tym, że podczas produkcji filmu nie ucierpiało żadne zwierzę, a sceny przemocy wobec nich były symulowane atrapami psów oraz okazjonalnie technologią CGI. Ucierpiała za do dublerka Michelle Rodriguez, która dwukrotnie została ugryziona, ponieważ pies się pomylił i chybił celu. Na szczęście rany nie były rozległe. Michelle Rodriguez wyznała, że nie przepada za psami – zdecydowanie woli koty, a więc produkcja z pewnością była dla niej wyzwaniem.


Każdy aktor przed rozpoczęciem zdjęć przeszedł trening z psami. Ogółem na planie pojawiło się 29 psów i 10 trenerów. Jak można się dowiedzieć z materiału nakręconego podczas kręcenia filmu, czyli making of, 2 psy już wcześniej grały w filmach, 4 zostały wyszkolone specjalnie do tego filmu, a pozostałe 20 to lokalne zwierzęta (zdjęcia kręcono w RPA). Na wspomnianym materiale widzimy dwa szczenięta, które odgrywały rolę malucha pojawiającego się w kilku scenach. Aby liczby nam się zgadzały, z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że był jeszcze trzeci szczeniak.


Trenerzy, a także opiekunowie psów, zza kadru nawoływali poszczególne zwierzęta, naprowadzając je na wskazane miejsca. W reportażu zostaje przedstawionych kilka psów: czarny mieszaniec owczarka niemieckiego Enzo 2,5 roczny pies stróżujący, Hank – malinois (pies przyjaciela trenera, jak sam mówi młody i skory do zabawy), trzy długowłose owczarki niemieckie: Emma, Trigger the Sun i Jesse, kolejny „onek” o imieniu Mister, a także trzy inne malinois: Brownie, Neo i ich młodszy brat Bullet, którzy byli swoimi dublerami.


Psy, podobnie jak aktorzy, miały swój make up – musiały sprawiać wrażenie zwierząt od dawna żyjących na wolności, zdziczałych, a więc każdy został indywidualnie przygotowany: dodawano blizny na pyszczku, brudzono je mieszanką błota, gliceryny… i lakieru do włosów (mam nadzieję, że był on specjalnie przystosowany do skóry zwierząt). Krew, którą miały być umazane psy wytwarzano za pomocą wody z cukrem pomieszanej z sokiem wiśniowym.


W filmie zostaje podkreślona rola człowieka w doprowadzeniu zwierząt do stanu, w którym mają ucieleśniać „krwiożercze bestie”. Oto na wyspie znajdowało się laboratorium-ośrodek szkolenia psów, w którym stworzono zmodyfikowane genetycznie psy. Według rozpowszechnionej pogłoski, wszystkie zwierzęta zachorowały na wściekliznę i części z nich udało się uciec, ale nie było to prawdą. Psy-mutanty okazały się sprytniejsze od ludzi, ich działania są zaplanowane, a oni – całkowicie bezradni (co zadziwiające, nikt z nich nie wpada na pomysł użycia telefonu komórkowego czy choćby sprawdzenia, czy jest zasięg). Warto zwrócić uwagę na zakończenie filmu, które pomimo tego, że jest czasem stosowane w tym gatunku, mimo wszystko w tym przypadku zaskakuje.




bottom of page