Mała dziewczynka i kotek – trudno o słodszy duet, jednak w krótkometrażowym dramacie Swietłany Żeleznowej ta para przechodzi naprawdę trudne chwile.
Film obejrzałam w ramach trwającego jeszcze Sputnik Russian Film Festival.
Już w czołówce natrafiamy na niezwykły zapis: „Film dedykowany wszystkim nieobojętnym”, możemy więc spodziewać się pełnej empatii opowieści. I tak jest. „Kłamczucha” trwa niespełna siedem minut, ale opowieść w niej zawarta ma w sobie tyle skumulowanych emocji, że jest to seans poruszający i wartościowy.
Od razu zostajemy wrzuceni w środek akcji: widzimy nogi biegnącej dziewczynki (taki zabieg w języku filmowym nazywany jest partializacją), widzimy też, że oberwała róg swojej sukienki (na razie nie wiemy, w jakim celu). Dziecko gorączkowo poszukuje szpitala, jednak w jego poczekalni okazuje się, że kolejka jest tak duża, że nie ma szans, aby szybko dostać się do lekarza. Zdesperowana dziewczynka wybiega więc ze szpitala i kaleczy się rozbitą szybą…Tym razem nie ma już żadnych problemów z dostaniem się do gabinetu lekarskiego – sam jej widok skłania do podjęcia szybkiej interwencji (uprzedzam, że krwi tu nie brakuje).
Podczas oględzin dokonywanych przez lekarza okazuje się, że pod bluzą dziewczynka przemyciła do szpitala…maleńkiego rudo-białego kotka, który ma ranę obwiązaną skrawkiem materiału z jej sukienki. Zwierzę najwyraźniej uległo jakiemuś wypadkowi. Pielęgniarka oczywiście jest zbulwersowana, jednak lekarz widząc desperację dziecka zgadza się udzielić mu pomocy. W końcu dziewczynka może się uśmiechnąć.
W roli bezimiennej bohaterki nazwanej przez pielęgniarkę „Kłamczuchą” wystąpiła świetna Marta Timofiejewa, którą mogliśmy też oglądać na festiwalu w innej roli w krótkim metrażu zatytułowanym „Muszelka”.
Mała blondynka w żółtej bluzie, białej sukience i białych trampkach oraz rudo-biały kociak niewątpliwie wzbudzają sympatię i empatię widza.
Co ciekawe, dziewczynka przez cały czas trwania filmu nie wypowiada ani jednego słowa i gra „tylko” twarzą, a trzeba przyznać, że jej mimika jest niesamowita i bardzo plastyczna. Myślę, że oto rodzi się nowa gwiazda rosyjskiego kina. Warto zapamiętać to nazwisko i śledzić losy młodziutkiej aktorki w kolejnych latach.
W trakcie napisów końcowych na ekranie pojawia się mówiąca do kamery Marta, trzymająca na rękach kotka. Padają słowa: „Podczas kręcenia filmu nie ucierpiała żadna dziewczynka ani żaden kotek!”, co jest dowcipną grą z pojawiającymi się zwykle napisami o podobnym charakterze na końcu filmów. Tutaj dodatkowo widza informuje się, że również dziewczynka była pod szczególną ochroną.
Interesujący film z ważnym przesłaniem, które mówi, że należy pomagać bezbronnym zwierzętom (i dzieciom w potrzebie), nawet jeśli okupione jest to dużym wysiłkiem i wymaga kreatywnego podejścia do sprawy.