top of page

🎬 Kot w Butach (2011)

Zaktualizowano: 11 cze 2021


Głównego bohatera „Kota w butach” (ang. Puss in Boots) poznaliśmy wcześniej w serii filmów o przygodach Shreka. Jednak jeśli mam być szczera, omawiany dziś film według mnie bije całą tę serię na głowę. I nie tylko dlatego, że jego głównymi bohaterami są koty. Ale zacznę od początku.


Amerykański film w reżyserii Chrisa Millera opowiada o życiu Kota w butach, poczynając od jego dzieciństwa (powinniśmy raczej powiedzieć „kociństwa”) w meksykańskim sierocińcu, aż po czasy, kiedy jako poszukiwany złodziej, za którego głowę wyznaczono nagrodę, poznaję Kitty Kociłapkę, z którą odbywa misję w celu odnalezienia złotych jaj i znoszącej je gęsi. W wyprawie tej uczestniczy dawny przyjaciel kota, jajko Humpty Alexander Dumpty, który dawno temu go zdradził i to spowodowało zerwanie ich relacji. Jajko znane z anielskiej wierszowanki dla dzieci jest tutaj czarnym charakterem, podobnie jak straszna i odpychająca para Jack i Jill, również bohaterowie z bajki.


Kot w butach to jeden z moich ulubionych filmowych kocich bohaterów. Jest przepiękny (animacja świetnie oddaje miękkość jego futra, elegancję ruchów i wdzięk). Ponadto, strój kota przypomina te noszone przez muszkieterów. Zawiera on w sobie cechy wielu westernowych (i nie tylko bohaterów): świetnie walczy, jest nieustraszony, inteligentny i nigdy nie okrada biednych (podobnie jak Robin Hood, Zorro i Janosik). Ostatnia scena filmu nawiązuje właśnie do „Zorra”, który podobnie jak kot posiadał konia i świetnie posługiwał się szpadą. Z Zorrem Kota w butach łączy jeszcze jedno: Antonio Banderas nie tylko zagrał bohatera w czarnej masce w filmowej wersji, ale też dubbingował kota w omawianym filmie w oryginale. W wywiadach podkreślał, że podjął się tego zadania w prezencie dla swojej córki.


Kocur jest łamaczem serc kotek i jest z tego bardzo dumny. Tylko Kitty Kociłapka nie od razu ulega jego urokowi. Jest to czarna kotka o niebieskich oczach, którą charakteryzuje niezwykła zwinność i waleczność, ale też…brak pazurów, które usunęli jej dawni właściciele w obawie o swoje meble. Ten wątek nie jest niestety fikcją: w Stanach Zjednoczonych ten okrutny zabieg (polegający tak naprawdę na usunięciu równocześnie stawów palców i okaleczeniu kota oraz skazaniu go na wieczne odczuwanie bólów fantomowych) jest niestety w niektórych miejscach nadal wykonywany, chociaż w wielu już na szczęście zakazany.


Humpty Dumpty jest przebiegły i wyrachowany. Wykorzystuje Kota w butach do realizacji swoich niecnych planów. Jest zazdrosny o jego relację z Kitty Kociłapką, którą zwerbował do pomocy podczas szukania magicznych złotych jaj.


W filmie pojawia się dużo kotów: są to muzycy, przygrywający podczas turnieju tańca oraz kotka, którą Kot w butach opuszcza po razem spędzonej nocy. Co ciekawe, koty (poza głównym bohaterem i Kitty Kociłapką) nie są przebrane w ludzkie stroje. Koci muzycy oczywiście są zantropomorfizowani, grają w końcu na instrumentach. W napisach końcowych tworzą żywe obrazy, układając swoje ciała na kształt liter nazwisk aktorów, którzy użyczyli głosu głównym bohaterom (w oryginale Kitty Kociłapką była Salma Hayek). Banderas i Hayek spotkali się już dużo wcześniej na planie słynnego „Desperado”.


„Kot w butach”, podobnie jak inne filmy animowane powstałe w ostatnim dwudziestoleciu, jest podwójnie kodowany, czyli na głębszym poziomie zrozumiały tylko dla dorosłych (np. dialog o tym, co by się stało, gdyby Humpty Dumpty trafił do więzienia). Jest zrealizowany w konwencji westernu (dramaturgia, pełne napięcia wymiany spojrzeń między bohaterami, pościgi wśród kanionów). Zwróćcie też uwagę na bardzo ciekawe kadrowanie w niektórych scenach (widzimy kilka ujęć jednocześnie, czyli obraz jest dzielony na mniejsze części, dzięki czemu możemy obserwować reakcje kilku bohaterów jednocześnie). Jest to zabieg znany również z westernów, chociażby z „Dobrego, złego i brzydkiego” z Clintem Eastwoodem.


W animacji pojawiają się też wątki komediowe i romantyczne, a jedna ze scen z udziałem Jacka i Jill przypomina nawet konwencję znaną z horrorów.

Film pięknie operuje światłem i cieniem (sporo scen dzieje się w nocy, w końcu to pora kotów). Przyjrzyjcie się również fakturom materiałów (np. kubraczek i przebranie Humpty Dumpty’ego) są ukazane z niezwykłą precyzją i dbałością o szczegóły.


Tym, co zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy, są pojedynki taneczne Kota w butach i Kitty Kociłapki w rytm hiszpańskich melodii (a tańczą trzykrotnie).

Film charakteryzuje się żywą akcją, energiczną muzyką. Nie zabraknie też wzruszeń (historia małego Kota w butach, wątek utraconego zaufania i próba jego odbudowy). Oczywiście nie mogło zabraknąć słynnego spojrzenia „kota ze Shreka”, które widzimy dwukrotnie. Kocur używa go, kiedy chce coś uzyskać, a jego wielkie, błagalne, okrągłe oczy hipnotyzują oponentów. Opiekunom kotów to spojrzenie nie jest zresztą obce, zwłaszcza w porze karmienia.


Poza kotami w filmie pojawiają się: czarny byk (przed którym Kot w butach ratuje staruszkę – matkę komendanta), krowa, kury oraz konie. Do wozu Jacka i Jill zaprzęgnięte są dziki o iście dzikim wyglądzie (w głębi wozu śpi sześć warchlaków). W scenie na pustyni widzimy złowieszcze czarne ptaki. Pojawia się także gigantyczna (niczym Godzilla lub tyranozaur z „Parku Jurajskiego”) biała gęś i jej małe gąsiątko.


„Kot w butach” bardzo mi się podobał i oczywiście go Wam polecam. Udanego seansu i dobrej zabawy!




bottom of page